Afryka Północna – turystyczny raj utracony

Afryka Północna – turystyczny raj utracony

Część 3 – Maroko

Al-Maghrib, czyli najdalej wysunięty na zachód kraj muzułmański względem Mekki. Sama arabska nazwa ukazuje specyfikę tego miejsca. Słońce chowa się tu za horyzontem jako ostatnie, minąwszy uprzednio góry Zagrosu, ociekające bogactwem wieżowce Dubaju, kamień al-Kaaba, minarety Kairu i algierskie wydmy Wielkiego Ergu. Tutaj kończy się świat muzułmański (dar al-islam), zanurzając się wraz z czerwonymi klifami w ciemnej – już obcej i nieprzyjaznej – wodzie Atlantyku. Istny tygiel kulturowy, tolerancja i wieloetniczność. Nic dziwnego, że Maroko od wieków inspiruje podróżnych, a w obecnych czasach przyciąga coraz liczniejsze zastępy turystów.

Przez lata była to odległa prowincja kalifatu – najpierw Umajjadów, później Abbasydów. W czasie kryzysu władzy w Bagdadzie, na południe od Słupów Heraklesa niezależność uzyskały lokalne dynastie. Berberyjska tożsamość mieszkańców, wpływy żydowskie, znaczące oddziaływanie kultur europejskich po przeprowadzonej rekonkwiście na półwyspie Iberyjskim tudzież dominacja północnych sąsiadów (od okresu kolonizacji portugalskiej i hiszpańskiej po lata protektoratu francuskiego). Wszystkie te czynniki wpłynęły na obecny kształt Maroka, tak daleki kulturowo od pustyń Hidżazu.

Potencjał na wagę złota

Od wielu lat możemy zaobserwować znaczny wzrost liczby osób odwiedzających Maroko. W pierwszych latach obecnego wieku kraj ten odwiedzało ok. 4-5 mln turystów rocznie, a w 2008 roku było to już prawie 8 mln osób. W 2010 roku liczba przyjezdnych przekroczyła próg 10 mln, by ostatecznie w ubiegłym roku (2018) uzyskać 12-milionowy wynik. Dla miejscowej branży turystycznej nastał złoty okres dobrobytu. Miłośnicy błogiego wypoczynku zapełniają plaże Agadiru, przebywając przeważnie w ekskluzywnych hotelach, a mediny Marrakeszu i Fezu przemierzają obcokrajowcy spragnieni egzotyki. Autostopem przez prowincjonalne wioski mkną żądni przygód backpackerzy, a na szczyt Tubkalu (najwyższy szczyt całego Atlasu) wspinają się uzależnieni od adrenaliny.

Trudno wskazać jednoznacznie najciekawszy kraj Bliskiego Wschodu – każdy ma własne preferencje i oczekuje innego typu atrakcji. Z całą pewnością jednak Maroko – oferujące tak bogate dziedzictwo kultury a zarazem obdarzone zjawiskową scenerią – przypadnie do gustu każdemu i znajdzie się na podium najbardziej atrakcyjnych destynacji regionu.

Regionalna oaza spokoju

W obliczu kryzysu, z jakim boryka się branża turystyczna w innych państwach regionu, nasuwa się pytanie – dlaczego marokańska turystyka nie ucierpiała tak samo jak w pozostałych krajach Afryki Północnej? Więcej – dlaczego liczba odwiedzających cały czas wzrasta, a strzałka na wykresie konsekwentnie od wielu lat pnie się do góry? Odpowiedź nie jest krótka i jednoznaczna. Na przyczynę opisanego stanu rzeczy wpływa kilka aspektów.

W tym miejscu należy przypomnieć wydarzenia, które doprowadziły do kryzysu w dwóch pozostałych „potęgach turystycznych” regionu – Egipcie i Tunezji. Były to oczywiście protesty w czasie Arabskiej Wiosny, która wybuchła w 2011 roku, by przekształcić się w prawdziwą rewolucję. Wraz ze wzrostem napięcia, hotele świeciły coraz większymi pustkami, a pod obiektami z listy UNESCO zdjęcia rozbiła sobie zaledwie garstka śmiałków.

Przy okazji wspomnianych wydarzeń pojawia się pierwsza odpowiedź na pytanie o sukces marokańskiej turystyki. Jest nią przebieg rewolucji w tym kraju. Podczas gdy w Tunezji dochodziło do rozpaczliwych aktów niezadowolenia społecznego, jak samospalenie handlarza al-Bouaziziego, przewrotu politycznego – kiedy to obalono wieloletniego dyktatora Ben Alego, a w Egipcie do krwawych rozruchów na kairskim placu Tahrir i odsunięcia od władzy Husniego Mubaraka, Maroko było niejako odsunięte od epicentrum Arabskiej Wiosny. Ulice Rabatu i Casablanki zgromadziły wprawdzie niezadowolonych z formy ówczesnej konstytucji obywateli, skończyło się jednak na pokojowych manifestacjach. Nie polała się krew, nie leciały kamienie, nie obalono władzy.

Postępowa monarchia

Pojawia się zatem kolejne pytanie – dlaczego Arabska Wiosna w Maroku przybrała tak spokojne oblicze? Odpowiedź tkwi w polityce i formie rządów. Od 1956 roku, czyli od momentu uzyskania przez Maroko niepodległości (od protektoratu francuskiego), panującym w kraju ustrojem jest monarchia konstytucyjna. Do władzy wróciła dynastia alawitów (ta sama, która rządziła Marokiem od XVII wieku), uznająca swoje pokrewieństwo z samym Prorokiem Mahometem (przez związek jego córki Fatimy i kuzyna Alego). Pierwszym monarchą i twórcą współczesnego państwa był Mohammed V. W 1961 roku tron objął jego syn Hasan II, a od 1999 roku Marokiem rządzi Mohammed VI.

W przeciwieństwie do uzurpujących sobie władzę niemal absolutną monarchów z regionu Zatoki Perskiej, królów Maroka charakteryzowały stosunkowo liberalne rządy. Zwłaszcza po śmierci Hasana II, stanowczego i oskarżanego o pewne ograniczenia wolności oraz działania wojenne (np. z saharyjskim ruchem POLSARIO), nastąpił okres niemalże demokratycznej odwilży. Obecnie panujący król zyskał sympatię poddanych (chociażby żeniąc się z kobietą pozbawioną arystokratycznego rodowodu). Monarchia marokańska cieszy się dobrowolnym i autentycznym poparciem społecznym. Mimo, przynależności kraju do kręgu konserwatywnej malikickiej szkoły szariatu, w systemie prawnym nie brakuje postępowych zapisów, a na ulicach Casablanki można poczuć się jak w europejskiej metropolii. Świadczy o tym choćby fakt, iż kobiety często decydują się na odkrycie włosów.

Na przestrzeni lat widać niezwykle liberalne nastawienie monarchów do religii – czasami można odnieść wrażenie, że trzymają się jeszcze zasad szariatu, nie chcąc utracić poparcia konserwatywnej części społeczeństwa (zwłaszcza na prowincji) oraz legitymizacji do sprawowania władzy podpieranej pokrewieństwem z Prorokiem.

Protesty, które wybuchły w 2011 roku dotyczyły nadmiernych uprawnień króla, czyli uzurpowania pełni władzy wykonawczej. Nie chcąc doprowadzić do wybuchu rewolucji, Mohammed V zrzekł się części swoich kompetencji, przekazując je premierowi oraz parlamentowi. Przeprowadzono ogólnokrajowe referendum, a także uznano język berberyjski za drugi urzędowy język Królestwa Maroka, co zaspokoiło nastroje części społeczeństwa stanowiącej ok. 25% populacji państwa.

Bezpieczeństwo marokańskim priorytetem

W uniesieniu, wynikającym z wprowadzenia liberalnych zmian, nie można zapominać, że władza cały czas dysponuje rozbudowanym aparatem bezpieczeństwa, stojącym na straży ładu państwowego. Byłoby nadużyciem nazwanie Maroka „krajem policyjnym”, jednak zawsze rządy stabilnej monarchii prowadzą do pewnego rodzaju ograniczeń, a zarazem do wzrostu bezpieczeństwa.

Wpływa to korzystnie na turystykę. Kraj postrzegany jest jako bezpieczny. Wprawdzie w historii kraju dochodziło do zamachów terrorystycznych, jak chociażby w 2003 roku w Casablance oraz w 2011 w jednej z kawiarni w Marrakeszu. Mimo wszystko w obliczu wzrostu ekstremizmu islamskiego, Maroko i tak jawi się jako kraj niezwykle spokojny. Jest to ciekawe spostrzeżenie, zważywszy na fakt, iż Marokańczycy stanowią pokaźny procent bojowników zasilających ISIS i Al-Kaidę. Ukazuje to skuteczność lokalnych służb bezpieczeństwa, których działania zapobiegają aktom terroru.

W miejscach turystycznych jak chociażby Agadir oraz stara część Marrakeszu bezpieczeństwa odwiedzających pilnuje specjalnie powołana policja. Turyści spacerujący nocą po słynnym placu Dżama al-Fna nawet nie zdają sobie sprawy, ilu ubranych po cywilnemu agentów pilnuje w tym czasie ich bezpieczeństwa. Należy do tego dołączyć mentalność mieszkańców. Marokańczycy są bardzo gościnni, bardziej liberalnie nastawieni od swoich sąsiadów ze wschodu a jednocześnie zaznajomieni z kulturą europejską – lata protektoratu francuskiego zmieniły ich styl życia i postrzeganie świata.

Wszystko to sprawia, że w najnowszym rankingu Global Peace Index – najbardziej rzetelnej publikacji dotyczącej ogólnie rozumianego bezpieczeństwa – Maroko zajmuje bardzo wysoką lokatę, znajdując się na równi z takimi krajami europejskimi, jak Polska, Hiszpania, Francja czy Niemcy. Korzystając z tego faktu, a zarazem zyskując turystów – kosztem niestabilnego Egiptu i niepewnej Tunezji, Maroko wyrasta na lokalnego lidera turystycznego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

Skip to content