Broń… a bo ja wiem…
W tym miejscu, najwłaściwszy będzie cytat z opowiadania Sławomira Mrożka Ptaszek Ugupu. Jest to fragment dialogu dwóch badaczy dziewiczej dżungli, próbujących określić relacje i związki występujące w przyrodzie:
– To ciemność! – mówiłem. – Ach, gdybym wiedział, gdzie w tym świecie nagiej żądzy i głodu jest miejsce człowieka! Co pan o tym sądzi?
– A bo ja wiem… – odparł sennie porucznik.
Żyjemy, z jednej strony, w ciekawych czasach, z drugiej – w mocno irytujących warunkach. Wszyscy jesteśmy przekonani, że wiemy jak powinno być i mamy pewność, że jest zupełnie inaczej. Pomieszały nam się rzeczywistości rzeczywiste, wirtualne, a przede wszystkim zdominowała nas rzeczywistość medialna.
Warto przypomnieć rzeczowe dane przytoczone przez Michaela P. Ghliglieri w The Dark Side of Man. Tracing the Origins of Male Violence. Daleko odbiegają one od intencjonalnych opinii wygłaszanych w mediach.
Specjaliści od nauk społecznych twierdzą często, iż morderstwo ma przyczyny strukturalne: łatwy dostęp do broni. Wiele osób ma zresztą negatywny, emocjonalny stosunek do broni palnej. Ludzie boją się broni i nie lubią jej, a ponieważ niektórzy z nich padli ofiarami przestępstw popełnionych z użyciem broni palnej bądź mają takie ofiary wśród bliskich, emocje te łatwo zrozumieć.
Okazuje się jednak, że broń ma mniej wspólnego z morderstwem niż postawy ludzi, społeczny system prawny oraz akceptacja morderstwa lub jego odrzucenie. Raport National Academy of Science stwierdza: „Z dostępnych badań nie wynika, by większa dostępność broni wiązała się z częstszym użyciem przemocy albo większą liczbą zranień”. Częstość morderstw zależy nie od ilości posiadanej broni, lecz od tego, kto ją posiada. Jako środek redukcji liczby morderstw w USA konferencja National Academy of Science na temat kontroli i zrozumienia zachowań agresywnych rekomendowała egzekwowanie „istniejących praw, regulujących sprzedaż, posiadanie i użycie broni palnej”. (Oczywiście, mowa o prawach istniejących w Stanach Zjednoczonych, przyp. MM)
Więcej danych, oddzielających broń jako taką od zjawiska morderstwa, dostarczają badania Roberta J. Mundta nad częstością zabójstw w dwudziestu pięciu miastach Stanów Zjednoczonych w porównaniu z dwudziestoma pięcioma podobnej wielkości miastami kanadyjskimi. Okazało się, iż wśród białych pochodzenia innego niż iberoamerykańskie morderstwa występowały równie często, pomimo dostępności broni krótkiej w Stanach i obowiązującego od dawna zakazu jej posiadania w Kanadzie.
Bezpośrednią ilustracją tezy, że łatwa dostępność broni sama w sobie nie podnosi wskaźnika morderstw, jest porównanie Szwajcarii, Japonii i Anglii. Od każdego w pełni sprawnego Szwajcara wymaga się, by miał w domu automatyczny karabin albo pistolet i amunicję do niego. Jednak, wśród 6 milionów ludzi posiadających na własność 600 000 karabinów, pół miliona pistoletów i tysiące sztuk innej broni, morderstwa zdarzają się nadzwyczaj rzadko. Nawet samobójcy rzadko używają broni palnej. Japonia, całkowicie pozbawiona broni, oraz uzbrojona Szwajcaria mają niemal identyczną — 1,2 i 1,23 — liczbę zabójstw na 100 000 mieszkańców (mniej niż połowę morderstw w Szwajcarii popełniono za pomocą broni palnej). Częstość zabójstw w Anglii, gdzie większość rodzajów broni także jest zakazana, wynosiła 1,35 na 100 000 mieszkańców.
Krótko mówiąc, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w innych krajach, dostęp do broni nie koreluje ze wskaźnikiem morderstw, natomiast sposób działania mordercy rzeczywiście ukazuje nam jego motywy. W kulturach, w których powszechnie używaną bronią wojenną czy łowiecką są strzały, kije i włócznie, broń tę wybierają też mordercy. Podobnie w Stanach Zjednoczonych w 1996 roku 54% morderców użyło broni krótkiej, 14% innej broni palnej, a 14% – broni białej. Reszta posłużyła się „niebronią”: tępymi przedmiotami, rękami, nogami, trucizną, ogniem i tak dalej. W latach dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku jedną trzecią morderstw w USA popełniono bez użycia broni palnej. Istotnie, podstawowymi narzędziami morderstwa nie są wcale te, których można by się spodziewać. W roku 1988, na przykład, w Chicago więcej osób zamordowano kijami baseballowymi niż przy użyciu broni palnej. W Anglii, gdzie broń palna jest nielegalna, 35% morderstw w roku 1994 popełniono z użyciem noża, a 9% – broni palnej.
Podstawowe pytanie brzmi: czy do morderstwa doprowadził umysł mordercy, czy broń jako taka? Jak na razie, z danych wynika, że umysł jest znacznie bardziej śmiercionośny.
Dodajmy do tego kolejny aspekt naszej rzeczywistości – historyczny. Richard Pipes w „Rosji bolszewików” cytuje czołowego ówczesnego historyka: Ponieważ instytucje państwa w Europie Wschodniej powstały późno, z konieczności przyjęły pewne formy odmienne od istniejących na Zachodzie. Państwo na wschodzie nie zdążyło wykształcić się od środka, w procesie naturalnej ewolucji. Zostało przyniesione na wschód z zewnątrz.
To wszystko trochę martwi, ale nie jesteśmy bezradni. Zawsze można wziąć dobry symbol, postawić go w dobrym miejscu i z przekonaniem go bronić…
Dodaj komentarz