Czy Chiny pragną pokoju?

Czy Chiny pragną pokoju?

Niedawno spotkałam się z moim chińskim przyjacielem. Próbując mi przedstawić pacyfistyczną naturę Chin, rozrysował przyczyny upadku każdej z chińskich dynastii. Doszliśmy do wniosku, że cesarskie rody upadały z dwóch podstawowych powodów: przez najazdy ludów z północy (które musiały walczyć o przetrwanie) oraz poprzez konflikty wewnętrzne w cesarstwie – np. gdy ludność z powodu biedy zmuszona była sięgać po broń i kierować ją w kierunku zdemoralizowanego dworu.

Właściwym przedmiotem naszej analizy nie były przyczyny śmierci cesarskich rodów, lecz to, czy Chiny mają pacyfistyczną naturę. Z utworzonego wówczas wykresu wynika, że wojny prowadzone były w sytuacjach podprogowych. Zdarzały się wyjątki bardzo ambitnych władców, którzy chcieli powiększyć imperium, ale była to zdecydowana mniejszość. Wyjątkową dynastią była ostatnia – Qing, gdyż jej przegrana miała zarazem wewnętrzny, jak i zewnętrzny wymiar, którym była ingerencja sił zewnętrznych, czyli Zachodu.

Klasyczna literatura chińska, w tym militarna, nawołuje do unikania wojny, a otwarty spór może być postrzegany w chińskiej kulturze jako coś wstydliwego. Sunzi w „Sztuce wojennej” pisze, że najlepiej unikać wojny i prowadzić ją w ostateczności, natomiast w „Trzydziestu sześciu strategiach” najważniejszą z nich jest odwrót. Nie znaczy to, że Chiny boją się wojny. Jeżeli nadejdzie potrzeba, kraj jest w stanie zmobilizować się do walki w myśl sentencji „Jeżeli zostanie przekroczony limit, nie trzeba więcej się wstrzymywać”. Te kilka zdań pokazuje nam tradycyjną myśl chińską – silnie preferowany pacyfizm, ale nie za wszelką cenę. Prawdą jest, że w historii Chiny zainteresowane były światem tylko w obszarze swojej cywilizacji, a co było poza nią – było tylko barbarzyństwem, którym się nie interesowano. I tak oto zwrot „pod niebem” to określenie jednocześnie świata, jak i kraju – stosowane wymiennie.

W przeciwieństwie do Europy, dawni Chińczycy nie byli zainteresowani odkrywaniem nowych lądów, a swoją własną cywilizacją, sprawami państwa. Prawdą jest też, że cesarstwo funkcjonowało sprawnie, innowacyjnie i było solidnie zorganizowane przez czas dłuższy niż w Europie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Warto jest się jednak zastanowić, czy my też nie mamy teraz podobnej perspektywy. W liceum przygotowując się do olimpiady z filozofii zmuszona byłam poznawać przede wszystkim filozofię europejską. Z azjatyckiej wymagany był jedynie bardzo ogólny zarys buddyzmu oraz zasada ahinsy. Pamiętam, że nauczycielka z uśmiechem na twarzy tłumaczyła nam, dlaczego to akurat w Grecji narodziła się filozofia…

Jak prezentuje się obecna chińska dyplomacja? W XXI wieku Chiny nie muszą już walczyć o niezależność, nawiązywać nowych stosunków dyplomatycznych, czy stabilizować sytuacji wewnętrznej. Chińska dyplomacja weszła w erę nowych dla niej celów, a więc musi pogłębiać relacje, aby zdobywać wpływy, ale sposób w jaki to robi opiera się na zasadzie win-win (obie strony zyskują). Często zarzuca się Państwu Środka uzależnianie od siebie krajów trzeciego świata poprzez udzielanie pożyczek, których biedni beneficjenci nie są w stanie spłacić, ale każde państwo świadomie decyduje za siebie i z pewnością krajom Afryki bardziej zależy na rozbudowie infrastruktury oraz nowych możliwościach, niż na wyścigu politycznym pomiędzy gigantami. Chińscy dyplomaci często powtarzają takie hasła jak: „peaceful development’’, „harmonious world” czy „common prosperity”.

Chińczycy już dawno zrozumieli, że nie mogą rozwijać się bez świata. Takie wartości, jak poszanowanie inności, zostały utrwalone w kraju o tak dużej ilości języków i mniejszości narodowych, a jednak autonomiczne rejony objęte są pewną tajemnicą, którą starannie przykrywa warstwa fałszywych informacji – zarówno od strony chińskiej, jak i zachodniej. W zachodnich mediach (zwłaszcza amerykańskich) już dawno oskarża się chińskich rywali o niezweryfikowane przewinienia (np. ciężarówka z ciałami Azjatów, których – bez identyfikacji – BBC nazwało Chińczykami i wypominało ten incydent w kontekście 70-lecia istnienia Chińskiej Republiki Ludowej). Zarzuca się Pekinowi blokowanie zachodnich mediów – np. stron internetowych (Google, Facebook. Instagram), ale tutaj istnieją ich perfekcyjne odpowiedniki, jak np. Baidu, Weibo czy Wechat. Media te wolne są od zachodniej propagandy, ale z narzuconą narracją chińską. Jednak każdy ma swoją narrację.

Coraz częściej słychać chińskie głosy oskarżające Zachód o podwójne standardy (np. w kontekście chińskich mniejszości narodowych i wydarzeń w Katalonii). Jednak w Chinach nie ma nienawiści względem obcokrajowców. Ba, często jesteśmy lepiej traktowani ze względu na troskę o utrzymanie dobrych relacji i o wizerunek Chin na zewnątrz. Idealny przykład, który odczuwam każdego dnia: obcokrajowcy studiujący w Chinach zawsze mieszkają w pokojach jednoosobowych lub dwuosobowych. Najczęściej z łazienką w pokoju. Chińczycy natomiast mieszkają po sześć osób w małych pokojach z łóżkami piętrowymi i dzieloną łazienką. I to bez możliwości dopłaty, bo każdy musi być jednakowo traktowany!

Co nas różni od Chin, czemu ciężej zaufać w Europie Chinom niż USA? Odpowiedź jest prosta – bo nie rozumiemy Chin. Nasze myśli, wartości są zupełnie inne. Mimo potężnych korzyści finansowych jesteśmy skonsternowani podczas podejmowania decyzji, bo boimy się przyjąć nowe wartości. Boimy się, że Zachód ktoś potraktuje tak, jak on traktował świat od czasów imperialnych. Na temat Chin powstało tak dużo stereotypów, że ludzie nie mają pojęcia w co wierzyć. Bo Chiny jednocześnie mają reputację biednych i bogatych, nowoczesnych i tradycyjnych…

Jedno jest pewne – Chiny również przeszły ogromną przemianę, jednocześnie zachowując wiele cech tradycyjnie chińskich. Czy zachowały również tradycyjny pacyfizm, mimo doświadczenia agresji oraz otwarcia się na świat (przy zachowaniu autonomii Chin i ich partnerów)? Tak utrzymuje chińska dyplomacja i potwierdza to faktami. Przyglądam się temu z zaciekawieniem, bo mimo bardzo długiej tradycji Chiny musiały się głęboko zmienić, by znaleźć się na obecnej pozycji. Taką zmianę być może przeszła tylko Japonia, która zresztą osiągnęła spory sukces. Różnica jest taka, że Chiny pozostały przy swojej cywilizacji, a kraj samurajów przeskoczył jedną nogą z kręgu chińskiego do zachodniego. Jak odmienią świat Chiny? Odwieczna tradycja utwierdza w pokojowych zamiarach, bo nawet jako pierwszy aktor, cesarstwo nie ingerowało zbytnio w sprawy wewnętrzne lenników, jednak obecne Chiny nie do końca są takie same. Należy zapytać czy Chiny to ciągle Chiny? Przyszłość niewątpliwie zależeć będzie od kolejnych liderów i ambicji każdego z nich, czego nikt nie przewidzi. Chińscy przywódcy wydają się zachowywać ciągłość, ale tym razem wyjątkowo nie widać, kto zastąpi Xi Jinpinga.

Najwięcej ludzi na świecie żyje w Azji i zdaje się, że również przyszedł czas, by Azja z powrotem miała coś do powiedzenia. Może Zachód również nie jest w stanie sobie wyobrazić tej wielkiej zmiany, tak jak Qingowie ponad sto lat temu nie wiedzieli, co się stanie, gdy wkroczyli cudzoziemcy z opium. Traktujemy nadrzędną perspektywę rozwoju w stylu zachodnim jako pewnik i jako synonim wszelakiego rozwoju, a ten punkt spojrzenia trwa od tak niedawna. Azja odrobiła zadanie i poznała nas lepiej po okresie kolonialnym, ale my ciągle nie zdajemy sobie sprawy kim jest nasz partner i że on wcale nie myśli jak my.

Źródła:

Sunzi „Sztuka wojenna”, „Trzydzieści sześć strategii”.

Zhang Qingmin, „China’s diplomacy”.

Chińskie Radio Międzynarodowe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

Skip to content