Czy Polska się obroni?

Czy Polska się obroni?

Trwająca debata w mediach społecznościowych i wypowiedzi niektórych polityków, a nawet takich osób, które często uchodzą za ekspertów wskazują na rozbudzanie nadziei na możliwość uczynienia z Polski silnego militarnie państwa. Może nie mocarstwa, ale państwa na pewno na tyle silnego militarnie, że może samodzielnie obronić się nawet przed najgroźniejszym przeciwnikiem. Choć ten potencjalny przeciwnik najczęściej nie jest wymieniany, to i tak każdy domyśla się, że chodzi o ewentualne przeciwstawienie się Rosji. No bo komuż by innemu? Prawda, że to Rosja wpisała NATO w swoją wojenną doktrynę jako głównego przeciwnika. I prawda, że nikt dzisiaj nie spodziewa się pokojowych zamiarów Moskwy wobec Polski. Ale jak już myślimy o możliwym zagrożeniu, to jednak nie wolno robić ludziom wody z mózgu, a tym bardziej rozbudzać nadziei na zbudowanie przez nas potęgi. Ani nasze wojska operacyjne ani obrona terytorialna, nawet gdyby było jej trzy razy więcej, i teraz, i za 10 lat nie będą stanowiły potencjału zdolnego przeciwstawić się samodzielnie Rosji. I nie chodzi tylko o to, że Rosja to ponad 800 tys. żołnierzy w czasie pokoju, a 2,5 mln z rezerwistami i sprzętem wojskowym możliwymi do użycia na wypadek konfliktu. Chodzi o to, że Rosja to mocarstwo nuklearne, z głowicami które mogą osiągać nawet z Kaliningradu większość strategicznych miejsc w Europie, aż do Portugalii włącznie. To mocarstwo nuklearne, które nie ukrywa, że nie zawaha się użyć tej broni na wypadek, gdyby znalazło się w trudnej sytuacji. W Europie nie ma ani jednego państwa, które mogłoby się samodzielnie obronić w potencjalnym konflikcie z Moskwą. Nie ujawniam tu żadnych tajemnic, to oczywiste prawdy znane powszechnie i na Wschodzie i na Zachodzie.

https://pixabay.com

Bezpieczeństwo Polski i ewentualne odparcie ataku, realna obrona Polski, czy chcemy tego, czy nie, poza własnym potencjałem, który oczywiście powinien być jak największy, zależy od tego jak zachowają się na wypadek konfliktu wobec nas ci, którzy przyrzekli sobie w ramach NATO i UE bronić się w potrzebie. Dbajmy o stan polskiego wojska. Trzeba doskonalić armię. Oby była liczna, wyszkolona i dobrze wyposażona. Ale dbajmy też o sojusze, o dobre relacje z przyjaznymi sąsiadami.

Wydajemy na wojsko 2% PKB, chciałoby się więcej, ale i to co jest to niemało. Zamiast przesadnego napinania muskułów bądźmy realistami i róbmy swoje. A swoje, to poza rozbudową i doskonaleniem własnego potencjału – dobre relacje w ramach NATO i UE oraz ścisłe partnerstwo z USA. I to wszystko łącznie, a nie wybiórczo i symbolicznie. Zgadzam się z generałem Pattonem, że lepiej jest przygotować żołnierzy i całe państwo do zwycięstwa, do skutecznej obrony kraju, niż do tego, aby ginęli w przegranych bitwach.

Nie ma co liczyć na cudowne pomnożenie naszego obronnego budżetu. I nie ma co obiecywać jak to będzie pięknie i bogato za 10 czy 15 lat. Trzeba planować realnie tu i teraz, a nie obiecywać. Polska nie może liczyć szybko ani na broń nuklearną, ani na wielokrotne pomnożenie ilości sprzętu, uzbrojenia i ilości żołnierzy. Nasz potencjał obronny, w porównaniu do polskiego potencjału gospodarczego i realnych możliwości, nie wygląda źle, ale o mocarstwie to jednak nie mamy co marzyć. Państwo to system naczyń połączonych, jak da się więcej wojsku, to komuś trzeba dać mniej. Komu? I tu już nie ma prostych odpowiedzi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

Skip to content