Koncert Mocarstw

Koncert Mocarstw

1.

Jak będzie wyglądał świat, gdy opanujemy pandemię i wejdziemy w nową normalność? Czy jesteśmy skazani na nową zimną wojnę pomiędzy USA i Chinami?

Zaskakujące rozwiązanie proponują Richard N. Haass i Charles A. Kupchan w artykule opublikowanym w amerykańskim dwumiesięczniku Foreign Affairs. Jeżeli świat zaufałby radom autorów, państwa takie jak Polska de facto straciłyby podmiotowość.

Obaj autorzy diagnozują koniec trwającego od końca II wojny światowej okresu względnego pokoju i rozwoju w świecie Zachodu, gwarantowanego przez przeważającą potęgę Stanów Zjednoczonych.

Ich zdaniem obserwujemy koniec Pax Americana – czyli systemu utrzymywania globalnego pokoju w oparciu o potęgę Waszyngtonu. Przyczyną jest zmniejszający się potencjał szeroko pojętego Zachodu do, gwarantowania względnego pokoju oraz warunków rozwoju.

Jaskrawym dowodem upadku Pax Americana jest trwająca pandemia koronawirusa, podczas której widać jak na dłoni,  brak inicjatywy Waszyngtonu. Lidera wolnego świata, którego powinnością było niesienie pomocy swoim sojusznikom.

Znamienne jest także to, że społeczność międzynarodowa zdaje się nie oczekiwać takiej pomocy. Powoli oczywiste staje się, że rację miała Angela Merkel, gdy w czerwcu 2020 roku zauważyła, że już po kryzysie finansowym 2008 roku przeszliśmy do fazy multilateralizmu.

2.

Autorzy artykułu wytyczają jednak nieco inną perspektywę. Ich zdaniem kształtuje się nowy układ międzynarodowy, będący połączeniem dominującej pozycji dwóch potęg: Ameryki i Chin oraz kilku mniejszych graczy takich jak Unia Europejska, Indie, Rosja.

Różnica pomiędzy nowym rozkładem sił na arenie międzynarodowej a znaną nam z poprzedniego okresu zimną wojną, ma być właśnie skala działania tych mniejszych graczy. Podczas gdy w poprzednim okresie rywalizacja amerykańsko-sowiecka określała globalny stan stosunków politycznych i gospodarczych, o tyle nowy układ będzie podatny na rozgrywanie Waszyngtonu i Pekinu przez mniejszych graczy, którzy będą dążyli do zachowania względnej autonomii działania.

O słuszności tej diagnozy profesorów Haassa i Kupchana może świadczyć bieżący stan relacji pomiędzy Waszyngtonem, Pekinem a Brukselą. Trzeba pamiętać, że Rada Europejska jeszcze w grudniu 2020 roku, czyli już po ostatnich amerykańskich wyborach, ale jeszcze zanim administracja nowego Prezydenta USA nabrała kształtów i dynamiki działania, zawarła z Chinami wszechstronną umowę o inwestycjach (Comprehensive Agreement on Investments – CAI), określoną przez Komisję Europejską jako „najbardziej ambitne porozumienie, jakie kiedykolwiek podpisano z jednym państwem”.

Dopiero po kilku miesiącach proces ratyfikacji został wstrzymany przez uchwałę Parlamentu Europejskiego. Oficjalnym powodem „zamrożenia” ratyfikacji jest narastające napięcie pomiędzy Chinami a Unią, po nałożeniu sankcji za łamanie praw człowieka w Państwie Środka. Trzeba przy tym pamiętać, że ratyfikacja została jedynie zawieszona i w sprzyjającym momencie Parlament Europejski będzie mógł wrócić do tej procedury.

W tym kontekście znaczące są też słowa już cytowanej Angeli Merkel, która po szczycie UE z udziałem Prezydenta Bidena, zauważyła, że kwestia chińska dzieli Amerykę i państwa UE.

Widać w tych manewrach politycznych, że państwa UE nie zamierzają przyjąć pełnego pakietu amerykańskich oczekiwań i pozostawiają sobie większą przestrzeń na manewry pomiędzy dwoma mocarstwami.

3.

Wobec tak zarysowanej diagnozy globalnego rozwoju stosunków międzynarodowych profesorowie Haass iKupchan proponują wizję współpracy wiodących potęg w formie nawiązującej do XIX wiecznego europejskiego Koncertu Mocarstw.

Autorzy artykułu rysują dosyć szczegółową architekturę nowego, tym razem globalnego „koncertu”. W ich ujęciu stałymi członkami powinny być Chiny, Unia Europejska, Indie, Japonia, Rosja i Stany Zjednoczone – czyli  państwa zarówno wytwarzające 70% światowego PKB jak i wydatków zbrojeniowych. Do grona mocarstw  dopraszane byłyby regionalne organizacje, takie jak Unia Afrykańska czy też ASEAN.

Autorzy widzą dwie fundamentalne zalety proponownego rozwiązania w nowym koncercie mocarstw dwie zalety:

Polityczną inkluzywność oraz nieformalny sposób działania.  Inkluzywność sprowadza się do porzucenia polityki promocji demokracji i włączenia do systemu wszystkich potęg, niezależnie od sposobu sprawowania władzy.  Brak formy organizacji międzynarodowej, procedur, komunikatów a przede wszystkim gwarantuje możliwość dyskretnego ucierania interesów mocarstw. W tym sensie autorzy zestawiają proponowany koncert mocarstw z Radą Bezpieczeństwa ONZ, które zbyt często służy jako miejsce uprawiania propagandy i jest paraliżowane prawem weta, przynależnym mocarstwom atomowym. Dodajmy – mocarstwom w ujęciu z roku 1945.

Tak rozumiany globalny Koncert Mocarstw miałby, zdaniem autorów artykułu, dwa podstawowe zadania: zapewnienie nienaruszalności granic oraz ustalanie sposobu rozwiązywania globalnych wyzwań, takich jak nieproliferacja broni masowego rażenia czy zmiana klimatu. Ponieważ Koncert Mocarstw miałby jedynie podstawową strukturę, implantacja postanowień zachodziła by na poziomie wykonawczych organizacji międzynarodowych, do których autorzy degradują system Narodów Zjednoczonych.

Autorzy widzą jego ograniczenia tego projektu. Ich wizja wyznacza porażkę proliferacji Zachodniego modelu demokracji liberalnej. Ale jak sami zauważają w swoim tekście demokracja jako system rządów jest w skali świata w odwrocie.

I jest to trend który może się utrzymywać. Dlatego zachęcają do pragmatycznego odrzucenia podziału na państwa demokratyczne i autorytarne. Mało realistycznie zauważają przy tym, że regularne i szczere konsultacje pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Rosją mogłyby złagodzić tarcia po rozszerzeniu NATO. Żadne doświadczenia relacji Zachodu z Rosją w ostatnich latach tego nie potwierdzają.

4.

Obaj znakomici amerykańscy eksperci przedstawiają bardzo efektowny sposób na zapewnienie kolejnego okresu spokoju i prosperity. Ich pomysł grzeszy nadmierną pewnością siebie, inaczej mówiąc – jest nieprzekonywujący.

Koncert mocarstw był koncepcją XIX-wiecznej polityki europejskiej, która, przeniesiona o ponad 200 lat nie przystaje do nowoczesnego świata. Koncert mocarstw był pokłosiem gigantycznego wstrząsu, jakim były wojny napoleońskie. Wstrząsu który zmuszał wyczerpane potęgi europejskie do poszukiwania długoterminowych kompromisów. Jednak od XIX wieku świat się przeistoczył. Po masakrze dwóch wojen światowych i dziesiątkach lat Zimnej Wojny nie może być analogii do rozwiązań z czasów, gdy raczkowały technologie kolejowe czy telegraf. Współczesne mocarstwa działają w zupełnie innym otoczeniu. Proliferacja broni masowego rażenia, nowe technologie, cyberbezpieczeństwo i zalew propagandy w internecie – to są wyzwania dla mocarstw XX wieku.

Nie żyjemy też w traumie po wielkim konflikcie i nawet pandemia stulecia, pomimo milionów tragedii ludzkich, nie postawi największych rozgrywających sceny międzynarodowej w konieczności szukania kompromisu.

Porzucenie przez szeroko pojęty Zachód promocji systemu demokratycznego również nie wydaje się pomysłem zasługującym na aprobatę. Trzeba zgodzić się, że nie przybywa państw demokracji liberalnych. Jest oczywiste, że znacznie łatwiej instaluje się reżimy oparte na autorytecie jednostki i populistycznej ideologii. Przyczyny tego zjawiska przekraczają zakres tego tekstu, ale warto zauważyć, że w żadnym innym okresie historycznym systemy demokratyczne nie przeważały w skali globu.

Tak deprecjonowany obecnie sukces Zachodu nie polegał na tym, że przekonał większość społeczeństw do zmiany systemów politycznych, ale na tym że się przy swoim zdaniu konsekwentnie upierał. Pozostaje bowiem bardzo niepewnym założeniem, że Zachód który odrzuciłby zasadę promocji własnego systemu politycznego sam nie dałby przekonać się do autorytarnej zmiany. Za Nietschem można powtórzyć, że „gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.”.

5.

Artykuł Panów profesorów Haassa i Kupchana powinien być zapamiętany w Warszawie. Co prawda, jest przejrzyste, że to intelektualna prowokacja, a nie realny plan działań. Wystarczy zdać sobie sprawę jakie trudności w reprezentacji miałby nasz region, w imieniu którego musiała by przemawiać Unia Europejska. Można zresztą mówić o szczególnym okrucieństwie obu profesorów, którzy poprzez swoją koncepcję zamykają drogę Wielkiej Brytanii do jakiejkolwiek reprezentacji w Koncercie. Nie tak zapewne ma wyglądać „Special Relationship” w wyobrażeniach brexiterów.

Wracając nad Wisłę – pomysł globalnego Koncertu Mocarstw nie dlatego powinien być ostrzeżeniem, ponieważ zostanie zaimplementowany. Powinien być pamiętany, ponieważ wyznacza kierunek i alternatywę.  Wdrożenie w życie tej doktryny oznacza dla Polski wymazanie suwerennej polityki zagranicznej.

Kierunek w postrzegania przyszłości przez elity intelektualne Ameryki. Nadal największej potęgi i gwaranta polskiego bezpieczeństwa. Zarówno autorzy jak i łamy na których opublikowali swój artykuł, to ścisła amerykańska elita. Wystarczy przypomnieć, że to właśnie szpalty Foreign Affairs gościły jako pierwsze zarówno Długi Telegram George Keeneana jak i, wiele lat później Zderzenie Cywilizacji  profesora Huntingtona.

Koncepcje prezentowane przez ten krąg ekspertów, rezonuje w administracji amerykańskiej. Wymowa koncepcji globalnego koncertu mocarstw jest głęboko pesymistyczna – tak naprawdę jest wezwaniem dla Zachodu, aby zwijał sztandary i rozpoczynał ratowanie dobytku poprzez systemowy kompromis z reżimami autorytarnymi. Nie ma większego zagrożenia dla polskiej racji stanu. W najlepszym scenariuszu oznaczałoby to Polskę o statusie państwa buforowego lub terra nullius (może lepiej „no man’s land”?)pomiędzy mocarstwami.

Artykuł Foreign Affairs wyznacza również alternatywę dla obecnego wysiłku administracji prezydenta Joe Bidena, która dąży do odbudowania więzi państw Zachodu. Można dostrzegać w tej próbie liczne słabości, ale należy również zdać sobie sprawę, że jeżeli zawiedzie, alternatywą jest zaostrzenie konfliktu dwóch potęg- albo Koncert Mocarstw.

Pamięć historyczna zaś podpowiada, że nad Wisłą koncerty zwiastowały zawsze długotrwałe problemy. Zarówno te grane w Wiedniu na początku XIX stulecia, jak i te o ponad sto lat późniejsze, grane w Casablance, Teheranie i Jałcie.

Comment (1)

  • JSC Reply

    Trudno nazwać suwerennym kraj, który swoją rolę sprowadza do bycia hubem amerykańskiego gazu i/lub końcówką chińskiego szlaku handlowego.

    12 lipca 2021 at 17:03

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

Skip to content