Od opaski uciskowej po transfuzje krwi
Łukasz Sikora „Sikor”2021-07-31T09:52:53+02:00W przypadku masywnego krwotoku poszkodowany wykrwawia się
w 3 minuty. Dlatego, tak ważne jest udzielenie ofierze wypadku pomocy przedmedycznej. Krwawienie powstrzyma lub ograniczy już silny ucisk na tętnicę w krwawiącej kończynie. Najlepiej byłoby zastosować prostą w użyciu opaskę uciskową.
Jedynym zwycięzcą na wojnie jest medycyna .
Wiele współczesnych rozwiązań medycyny cywilnej ma swoje korzenie
w realiach pola walki. Mechanizmy urazu występujące w warunkach wojny niosą za sobą obrażenia, które w większości przypadków powodują zgon rannego przed dotarciem jakiejkolwiek pomocy medycznej. Jest to tragiczny fakt, który niestety wskazuje, iż nie wszystkich można uratować.
Każdy z konfliktów zbrojnych wniósł do współczesnego systemu medycyny ratunkowej szereg rozwiązań, które z sukcesem działają w środowisku cywilnym, ratując ludzi. Przykładów jest wiele.
Zabiegi chirurgiczne ze znieczuleniem mają związek z wojną secesyjną. Pierwsza wojna światowa przyniosła pierwsze powszechne użycie promieni rentgenowskich, czy też „triażu”, czyli segregacji rannych. Druga wojna światowa była poligonem doświadczalnym dla banków krwi i antybiotyków. Ewakuacja medyczna helikopterem rozpoczęła się podczas wojny koreańskiej.
Prawdziwym „game changerem” okazało się stworzenie przez amerykańskich wojskowych systemu TCCC- Tactical Combat Casualty Care.
Ze względu na jego wysoką skuteczność, środowisko cywilnych ekspertów postanowiło zaimplementować rozwiązania wojskowe do realiów cywilnych tworząc między innymi system TECC- Tactical Emergency Casualty Care. Mówiąc wysoka skuteczność mamy na myśli ciężko rannych, których ze względu na występujące
u nich stany zagrożenia życia można uratować, niejednokrotnie stosując proste rozwiązania, bo to one ratują życie. Bez nich nie ma mowy o wdrożeniu zaawansowanej medycyny.
W Afganistanie 20. procentowy wskaźnik śmiertelności we wczesnych latach operacji został zredukowany do 8,6 procent na późniejszych etapach, gdzie podczas
II Wojny Światowej było to około 30%, a w czasach wojny secesyjnej wskaźnik śmiertelności wynosił 40%.
Kiedy ostatni żołnierz właśnie opuścił Afganistan, to kończy się też najdłuższa wojna Ameryki na obcej ziemi – w której aktywny udział brała koalicja NATO, a pośród niej żołnierze polskich sił zbrojnych, którzy tak samo odnosili rany i ginęli jak i ich amerykańscy sojusznicy. Warto zebrać doświadczenia z tego konfliktu.
Opaski uciskowe
TCCC stosuje proste rozwiązania, które kiedyś uważane były za elementy abstrakcyjne, a dzisiaj potwierdzają swoją skuteczność praktycznie każdego dnia. Przykładem, nad którym należy się pochylić jest koncepcja znana ludzkości o dawna, mówi ona o używaniu opasek uciskowych na kończyny. Sposób ten z powodzeniem był stosowany już przez żołnierzy Aleksandra Wielkiego w trakcie inwazji na Persję około 334 roku p.n.e. To metoda stosowana głównie do zatrzymania masywnych krwotoków z kończyn. Jeszcze niedawno środowisko cywilne było sceptycznie nastawione do używania tego rozwiązania. Spowodowane było to przede wszystkim brakiem wiedzy, w szkołach medycznych uczono, iż użycie tego narzędzia powoduje wiele problemów z utratą kończyny włącznie. Na początku konfliktu w Afganistanie „tourniquets” nie były w powszechnym użyciu, jednak materiały wybuchowe, powszechnie stosowane przez przeciwnika powodowały obrażenia, w najmniej spodziewanych momentach, gdzie ranni tracili kończyny, wykrwawiając się na śmierć. Ten problem został zniwelowany dzięki stworzeniu nowoczesnej konstrukcji opaski uciskowej, która jest prosta w użyciu, może być założona jedną lub dwiema rękoma, jest lekka i łatwa w przenoszeniu. Dzisiaj jest to standardowe wyposażenie nie tylko żołnierzy ale również funkcjonariuszy innych formacji. Niestety działają one tylko na kończynach i są bezsilne w sytuacji gdzie dochodzi do wyrwania kończyny w biodrze, czy ramieniu. Do radzenia sobie w tak skomplikowanych sytuacjach stworzono „Junctional Tourniquets”- opaski uciskowe na miejsca przejściowe oraz odcinek brzuszny aorty.
Sukces medycznych rozwiązań, które ratowały żołnierzy w Iraku i Afganistanie rozprzestrzenił się na świat cywilny, gdzie inicjatywa o nazwie „Stop The Bleed” oferuje szkolenia i sprzęt, aby pomóc ratownikom i społeczności cywilnej ratować ludzkie życie w sytuacji, gdy jest ono zagrożone. Program ten, administrowany przez American College of Surgeons, od jego uruchomienia w 2017 roku, przeszkolił około 1,5 miliona osób. Cel szkolenia jest jednak o wiele bardziej ambitny: 200 milionów przeszkolonych.
Złota godzina
Czas jest kluczem do sukcesu, jeżeli chodzi o ratowanie pacjentów urazowych- nazywa się to „złotą godziną”. Chodzi o dostarczenie ciężko rannego pacjenta w ręce chirurgów w ciągu 60 minut, wtedy szanse na przeżycie wzrastają.
Łatwiej powiedzieć niż zrobić w miejscu takim jak Afganistan, gdzie żołnierze często walczyli na obszarach wiejskich, na polnych drogach, gdzie jedynym środkiem ewakuacji był helikopter. Na początku „Złota godzina” stała się dwiema godzinami a czasami trwała nawet dłużej, z powodu wyzwań logistycznych. Taki był też osiągany czas podczas wojny w Wietnamie. Jednak i tak o wiele lepszy niż podczas II wojny światowej, kiedy średni czas od urazu do hospitalizacji wynosił od 12 do 15 godzin. W 2009 r. sekretarz obrony USA Robert Gates polecił dowódcom wojskowym skrócić czas reakcji, a zrobiono to, sprowadzając do operacji więcej śmigłowców transportowych. W pierwszych latach wojny w Afganistanie mniej niż 20 procent ofiar trafiało do szpitala w Złotej Godzinie. Po dyrektywie Gatesa liczba ta wzrosła do 76 procent.
Krew ratuje życie
Kolejnym czynnikiem zwiększającym przeżycie było wprowadzenie protokołów związanych z transfuzją krwi. Kiedyś medycy wojskowi podawali rannym roztwór soli fizjologicznej lub inne płyny dożylne, które nie mają zdolności przenoszenia tlenu, rozrzedzają czynniki krzepnięcia krwi, obniżają PH. Charakter ran doznawanych przez żołnierzy w Afganistanie szybko wyjaśnił, że krew jest potrzebna na miejscu, natychmiast. Ale praca z krwią jest wymagająca. Zwłaszcza krew pełna, która wymaga przechowywania w lodówce. Wprowadzono nowe techniki obejmujące terapię składnikami krwi oraz sprzęt do jej przechowywania i transportu. Leczenie krwią jest już standardem i dzięki swojej skuteczności coraz więcej elementów, tych wojskowych a także cywilnych korzysta z tego rozwiązania, gdyż do tej pory nikt nie stworzył syntetycznego zastępcy krwi, doskonałego leku którego wszyscy jesteśmy nośnikami.
Protezy dla weteranów
Innymi wyzwaniami z którymi musimy się mierzyć na polu walki są problemy związane z amputacjami, TBI- pourazowym uszkodzeniem mózgu, oraz PTSD- zespołem stresu pourazowego. Najbardziej widoczne są amputacje. Dlatego, ten problem spowodował stworzenie programu, gdzie najlepsza technologia rodem z NASA oraz tęgie mózgi każdego dnia tworzą zaawansowane protezy, które pozwalają zwiększyć komfort życia rannym weteranom.
Medycyna nie stoi w miejscu, patrząc przez pryzmat naszego zaangażowania w konflikty zbrojne w ciągu ostatnich dwóch dekad można mówić o niezwykłym skoku technologicznym oraz mentalnym, związanym z ratowaniem ludzkiego życia. Świat idzie do przodu, gdzie już dawno zrozumiano, iż to co działa na wojnie, sprawdza się w cywilu. Nie możemy stać z boku i biernie przyglądać się na to jak inni ewoluują.
„Kropla drąży skałę”- jako byli operatorzy – medycy polskich sił specjalnych, weterani, profesjonaliści medyczni, każdego dnia staramy się przekazywać wiedzę, umiejętności oraz „mindset”, który w nas wpajano i pielęgnowano w trakcie naszej trudnej służby żołnierza Wojsk Specjalnych. Każdego dnia jesteśmy ambasadorami „dobrej medycyny”, edukując przede wszystkim siebie i innych po to, abyśmy wszyscy byli bezpieczni.
O autorze:
chor. rez. Łukasz SIKORA „SIKOR”
- za swoje wybitne czyny na polu walki został odznaczony w 2006 roku Orderem Krzyża Wojskowego. Przez 10 lat pełnił funkcję honorowego członka Kapituły Orderu Krzyża Wojskowego.
- były operator Jednostki Wojskowej Komandosów w Lublińcu
- jest drugim żołnierzem w historii polskich wojsk specjalnych, który ukończył zaawansowane szkolenie medyków sił specjalnych „Special Operations Combat Medic” w U.S. Army John F. Kennedy Special Warfare Center and School, JSOMTC, Fort Bragg, USA.
- jako pierwszy żołnierz polskich Wojsk Specjalnych brał czynny udział w tworzeniu i prowadzeniu pilotażowej edycji kursu „NATO Special Operations Combat Medic”, który jest obecnie standardem wyszkolenia medyków sił specjalnych koalicji NATO.
- swoje doświadczenie zdobywał w trakcie licznych misji bojowych na terenie Iraku i Afganistanu.
- w trakcie jednej z operacji, której był uczestnikiem został dwukrotnie ranny, co okazało się momentem przełomowym w jego karierze wojskowej-
- jest aktywnym zawodowo licencjonowanym ratownikiem medycznym, pracuje w WPR Katowice.
- jest laureatem „Buzdygana”, prestiżowej nagrody miesięcznika Polska Zbrojna, którą otrzymał za swoją działalność związaną z rozwojem medycyny pola walki w kraju i na świecie
Comment (1)
Sama prawda. Edukacja szkoleniowa to dalszy ciąg Waszej służby. Propagujcie „dobrą medycynę” – cytując klasyka.