Powrót ZSRR?

Powrót ZSRR?

Rok 2020 nie przestaje zadziwiać.

Wirus wciąż zabija ludzi na całym świecie. Po 50 dniach protestów na Białorusi i „tajnym spotkaniu masońskim”, którego nie można nawet nazwać inauguracją prezydenta Łukaszenki, nastąpiło kolejne znaczące wydarzenie. Tlący się konflikt w Górskim Karabachu wszedł w otwartą fazę wojny.

Kiedy wyliczamy postradziecką „zamrażarkę konfliktów”, mówimy o Naddniestrzu, Abchazji i Osetii, Krymie i Donbasie. I oto przyszła kolej, by przypomnieć sobie konflikt na Kaukazie. Wszystkie te „tlące się” działania militarne są dziedzictwem rozpadu ZSRR. Na tej liście znajduje się również Czeczenia, o której ostatnio zapomina świat.

I co może zrobić „warunkowy” Zachód w tej sytuacji? Przyznać, co jest bardzo symptomatyczne, że rozproszenie demonstrantów na Białorusi nie jest tak niebezpieczne, jak otwarty konflikt zbrojny wraz z wprowadzeniem stanu wojennego i deklaracją mobilizacji w Armenii, Azerbejdżanie i Republice Górskiego Karabachu. Z drugiej strony Turcja, będąca członkiem NATO, praktycznie otwarcie popiera Azerbejdżan.

To także trudne wyzwanie dla ukraińskiej dyplomacji. W pewnym momencie trzeba będzie dokonać oficjalnej oceny sytuacji na Kaukazie. Jak wyjść z tej sytuacji bez opowiadania się po żadnej stronie z pozostających w otwartej konfrontacji?

I oczywiste staje się pytanie: czy ten konflikt nie jest przejawem wojny hybrydowej? I w tym przypadku nie wymierzonej przeciwko konkretnemu państwu sąsiadującemu, jak to było z Ukrainą, Białorusią, Mołdawią czy Gruzją, ale z inną formą wojny hybrydowej: wspieraniem rozgrywki między dwoma narodami o sporne terytorium.

ONZ wezwała do zatrzymania wszystkich konfliktów militarnych i politycznych w czasie pandemii. Dokonywano tego w starożytnej Grecji: podczas igrzysk olimpijskich wszystkie wojny ustawały. A co tutaj charakterystyczne – dosłownie kilka dni po wezwaniu do wstrzymania działań – na Kaukazie rozpoczyna się otwarta faza konfrontacji. Kto na tym skorzysta?

W czasie, gdy Stany Zjednoczone przygotowują się do wyborów jednocześnie prowadząc upartą walkę z Chinami, obwiniając je o rozprzestrzenienie epidemii na cały świat, kiedy czołowe kraje europejskie, pomimo własnych strat gospodarczych, jakie ponoszą i z powodu koronawirusa, nie zrezygnowały z przedłużenia sankcji wobec Rosji za okupację Krymu i kontynuację konfliktu na Donbasie, na terytorium byłego ZSRR pojawia się „nowy niezależny gorący punkt”. Więc kto na tym korzysta ?!

Jeśli nowa fala przemocy na Kaukazie będzie trwała przez długi czas, to oprócz ofiar ludzkich i strat materialnych może to oznaczać nową falę uchodźców. W tym przypadku Europa jest mniej narażona niż w przypadku ewentualnego konfliktu na Białorusi, ale Turcja jak najbardziej. Jednocześnie Turcy po drugiej stronie granicy mają Syrię z otwartymi operacjami wojskowymi. Kogo chce osłabić hybrydowym wysiłkiem ten kto „odmraża” wojenny konflikt w tym regionie?

To tylko „klasyka gatunku”: dlaczego czepiacie się tego Krymu? Nie macie niczego innego do roboty?

Pytanie jest też otwarcie skierowane do społeczności światowej. Kto tam znowu próbuje zablokować nasz Nord Stream 2?

Na tle tych wszystkich wydarzeń nie zanikło również zainteresowanie Ukrainą. W regionach przybrzeżnych i przygranicznych Ukrainy, najbardziej interesujących sąsiadów, na obszarach na których w 2014 roku istniało poważne zagrożenie inwazją na pełną skalę, toczy się obecnie aktywna agitacja w wyborach lokalnych. Stawką jest możliwość absolutnie legalnego podstawienia „swoich” ludzi na czele regionalnych, powiatowych administracji państwowych i burmistrzów kluczowych miast. Po co walczyć, skoro możesz wybrać. A tu jeszcze rząd z Kijowa zakazał przeprowadzania wyborów na niektórych kontrolowanych przez siebie terytoriach, ale graniczących z linią demarkacyjną z quasi-republikami. I fakt ten stał się jednym z głównych argumentów, że naruszane są prawa wyborców do wyrażania swojej woli. Ale młoda „zielona” ekipa celowo nie organizuje tam wyborów, bo wie, że tam wyborca ​​może głosować na tzw. „siły prorosyjskie”.

I czy te wszystkie wydarzenia: reforma konstytucyjna w Rosji, pozwalająca obecnemu prezydentowi pozostać u władzy, gorący konflikt w Karabachu, rozproszenie protestujących na Białorusi, wprowadzenie „ich” kandydatów do samorządowych wyborów na Ukrainie, to nie kolejna odsłona procesu przywrócenia „Wielkiego i potężnego Związku Radzieckiego”?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

Skip to content