Unia Europejska i państwa członkowskie w pandemii

Unia Europejska i państwa członkowskie w pandemii

Można usłyszeć wiele pretensji o niewystarczające działania i bierną postawę Unii Europejskiej wobec pandemii koronavirusa. Sporo z nich trzeba uznać za słuszne, wszak sama przewodnicząca Komisji przepraszała Włochów za słabą reakcję UE i państw członkowskich w odpowiedzi na oczekiwaną przez nich pomoc. Jednak równie dobrze sporą część z owych pretensji trzeba uznać za wydumane, niejako tradycyjne „dyżurne” pretensje do Unii Europejskiej o coś, co niewiele ma wspólnego z rzeczywistością i faktami.

Po pierwsze, skalą i tempem rozwoju pandemii zaskoczeni zostali wszyscy. Mimo, że zarówno ze strony instytucji UE, jak i służb państw narodowych (np. polskiego wywiadu) ostrzeżenia związane z sytuacją epidemiczna w Chinach przekazano już w styczniu br. Ostrzeżenia te zostały jednak zlekceważone. Dlaczego? Być może wpływ miał tu stosunkowo łagodny przebieg epidemii SARS i MERS z początków wieku i ptasiej grypy z pierwszego dziesięciolecia XXI wieku. Trudno więc mieć do UE pretensje, że nie ostrzegała. Ale można mieć pretensje, że nie powtarzała tych ostrzeżeń ze zwiększoną mocą, że nie alarmowała, nie zwołała nawet „prewencyjnie” unijnego szczytu. Ale o to samo można mieć pretensje do rządów państw członkowskich.

Po drugie, traktowanie UE jako jednolitego systemu politycznego, jako czegoś bardzo podobnego do systemów politycznych w państwach narodowych jest ogromnym uproszczeniem. Unia to zarówno część wspólnotowa, skupiona wokół Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego oraz część międzyrządowa składająca się z Rady Unii Europejskiej i przede wszystkim z Rady Europejskiej, skupiającej szefów państw i rządów. Komisja, ale także Rada Europejska, może tylko tyle ile wynika z traktatów przyjętych przez Radę Europejską i państwa członkowskie. Budżet Unii wynosi tyle, ile określiły państwa członkowskie i wydawany może być tylko na cele i w wielkościach określonych przy jego uchwalaniu.

Komisja Europejska dość szybko otrząsnęła się z wirusowego szoku i podjęła interwencję w kilku obszarach. Pozwoliła na zmianę przeznaczenia pozostających jeszcze do wykorzystania przez państwa członkowskie środków z kończącego się budżetu UE i znacznie złagodziła rygory ich wykorzystywania w przypadku przeznaczenia ich na walkę z epidemią i jej skutkami. Zorganizowała wspólne zakupy sprzęty medycznego i środków ochrony. Organizowała powroty obywateli państw UE przebywających poza Europą, udzielając pomocy blisko pół milionowi obywateli różnych pastw UE. Zorganizowała i przeprowadziła wśród rządów i darczyńców prywatnych zbiórkę środków na prace nad ogólnie dostępną i tanią szczepionką. Zebranie ponad 7,5 miliarda euro zasługuje na uwagę. Wreszcie po kilku próbach Rada Europejska zaakceptowała program wspierania zatrudnienia, firm i gospodarki zakładający wykorzystanie na ten cel blisko 550 miliardów Euro. Ostatnio Komisja wyraźnie zaapelowała do państw członkowskich o przygotowanie się na ewentualną drugą, jesienną falę epidemii.

Państwa członkowskie zbyt długo wierzyły, podobnie jak WHO, iż epidemię uda się zatrzymać w Chinach. Po pojawieniu się wyraźnych jej oznak w Europie zareagowały nieco nerwowo. Nie chodzi tu o działania związane z zaostrzeniem kontroli granicznych, czy z zamknięciem granic dla osób z krajów i rejonów o znacznej liczbie zakażeń. Chodzi o zwycięstwo egoizmu przy zakazach eksportu sprzętu medycznego i środków ochronnych, chodzi także o początkową „obojętność” wobec gwałtownego rozwoju epidemii we Włoszech, Chodzi o brak informowania się i koordynacji rozmaitych działań, co skutkowało np. zablokowaniem tranzytu przez Polskę.

Oczywiste jest, że w sytuacjach nadzwyczajnych kompetencje posiadają rządy państw członkowskich. Trudno sobie wyobrazić, aby na poziomie Unii Europejskiej podejmować decyzje o wprowadzeniu stanów nadzwyczajnych (klęski żywiołowej, czy stanu wyjątkowego). To państwa mają tu wszystkie instrumenty, regulacje prawne, procedury i służby uruchamiane w takich sytuacjach. Nie można jednak powiedzieć, że nie ma tu żadnych obowiązków instytucji UE i żadnych obowiązków państw członkowskich UE wobec siebie. Wynikają one ze wspólnego rynku z powiązań transgranicznych ze swobody przemieszczania się, osiedlania, podejmowania pracy itp. Samodzielnie podejmując decyzje o różnego rodzaju ograniczeniach w działalności gospodarczej i życiu społecznym państwa powinny dostrzegać skutki dla innych i na ile to możliwe koordynować swoje decyzje. Naturalnym miejscem koordynacji mogłyby być właśnie instytucje UE. Tego wszystkiego zabrakło w początkowym okresie rozwoju epidemii.

Z każdego kryzysu można wyjść z pozytywną zmianą, każde trudna sytuacja może w konsekwencji prowadzić do poprawy instytucji i regulacji. Jeśli tak miałoby się stać z kryzysem epidemicznym 2020 roku, to po jego zakończeniu na poziomie UE powinien powstać profesjonalny pełny raport z działań instytucji UE, z analizy ich możliwości prawnych i organizacyjnych, z realizacji planów i przedsięwzięć podejmowanych przez UE i państwa w walce z pandemią.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

Skip to content