Uwarunkowania i konsekwencje obecności chińskich imigrantów w południowej Afryce
Marcelina Cieślik2023-02-13T14:52:06+01:00Wprowadzenie
RPA może poszczycić się największą chińską diasporą na kontynencie afrykańskim – według danych z 2015 roku żyje tam od 300 000 do 400 000 Chińczyków[1], przy ówczesnej ogólnej liczbie mieszkańców wynoszącej niecałe 56 milionów osób. Reprezentują oni różne pokolenia migrantów – bogatych tajwańskich przedsiębiorców, wykształconych menedżerów z Pekinu lub Szanghaju, biednych migrantów z prowincji Fujian i wielopokoleniowe rodziny południowoafrykańskich Chińczyków[2]. Jednak mimo tych samych korzeni poszczególne te społeczności nie są zintegrowane ze sobą i spierają się o prawowitość tytułu „prawdziwych Chińczyków”. Czynnikami różniącymi te społeczności są nie tylko język, przywiązanie do tradycji czy wyznawane wartości, ale także stopień integracji z rodzimą społecznością oraz utrzymywanie stałych kontaktów z ojczyzną. Część diaspory zajmuje się pracą w korporacjach, inni prowadzą niewielkie sklepy, tzw. China-shops. Bez względu na miejsce zatrudnienia obecność Chińczyków w Południowej Afryce odcisnęła piętno na lokalnych społecznościach i sprowokowała określone reakcje. Z jednej strony chińska działalność biznesowa może mieć pozytywny wpływ na południowoafrykańską gospodarkę, będąc sposobem na zwiększenie i urozmaicenie konkurencji, oczyszczenie rynku lub większe możliwości lokalnego rozwoju. Jednak z drugiej strony wskazuje się na spadek miejsc pracy (paradoksalny, biorąc pod uwagę rosnącą liczbę przedsiębiorstw) oraz dużą, pierwotną przewagę kapitału Chińczyków nad Afrykanami.
Historia napływu ludności chińskiej do Południowej Afryki
Pierwsze fale migracji
Najwcześniejsza fala migracji Chińczyków do Południowej Afryki nastąpiła w XVII wieku, kiedy to niewolnicy Duńskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, skazańcy i robotnicy przymusowi zostali sprowadzeni na te tereny. XIX-wieczna gorączka złota zachęciła kolejnych Chińczyków, by pracować jako niewykwalifikowana siła robocza w niedawno odkrytych kopalniach. Przynieśli oni ze sobą chińskie zwyczaje i lokalny kantoński dialekt, a ich kultura znalazła swój wyraz w pierwszym Chinatown w Johannesburgu, który później przeniesiono do Cyrildene poza centrum miasta. Część z nich pozostała w południowej Afryce, a następne ich pokolenia są nazywani chińskimi Południowoafrykańczykami, co wskazuje na ich korzenie, jednocześnie uznając ich jako obywateli RPA.[3]
Kolejna fala migracji to lata 1904– 1910, kiedy to Lord Alfred Milner, by odbudować zniszczoną po II wojnie burskiej gospodarkę, postanowił skorzystać z nadwyżek złota i sprowadzić dużą liczbę tanich robotników z Chin na kontrakty – było to ponad 60 000 osób. W czasie swojego pobytu Chińczycy spotkali się z licznymi nadużyciami ze strony pracodawców, co prowadziło do rozruchów i zamieszek. W obozach, w których przetrzymywano robotników, szerzyły się przestępstwa, ucieczki, samobójstwa i gwałty. Stworzyło to negatywny obraz społeczności chińskiej oraz spotęgowało strach i niechęć do migrantów. Chociaż te historie są istotne dla zrozumienia kontekstu, w jakim wolni chińscy migranci przybyli do RPA, to większość z robotników została ostatecznie repatriowana do Chin lub stopniowo zintegrowała się z lokalną społecznością.[4]
Migracje w 2. połowie XX wieku
Pod koniec lat 70. XX wieku rząd apartheidowy szukał sprzymierzeńców wśród państw o podobnym, marginalnym statusie, dlatego zaproponował hojny program motywacyjny dla przedsiębiorców z Tajwanu, oferując m.in. pokrycie kosztów relokacji, subsydium wynagrodzeń i czynszu na odpowiednio 7 i 10 lat, obniżkę kosztów transportu towarów oraz korzystne kursy wymiany walut. Ponadto Tajwańczycy nie musieli zmagać się z takimi restrykcjami, jakie nałożono na chińskich Południowoafrykańczyków.[5] To zachęciło inwestorów z Tajwanu, którzy do 1989 roku utworzyli prawie 150 fabryk, zaś 3 lata później podwoili tę liczbę, tworząc ponad 40 000 miejsc pracy.[6] Imigranci otwierali również sklepy z importowanymi dobrami, restauracje, małe biznesy lub studiowali. Osiedlali się oni głównie w większych miastach. Liczba Tajwańczyków zaczęła szybko spadać na przełomie wieków ze względu na niesprzyjające prawo pracy oraz obawy związane z polityczną i ekonomiczną niestabilnością. Stopy procentowe wzrosły, a południowoafrykański rand rekordowo uległ deprecjacji. Wielu Tajwańczyków po uzyskaniu obywatelstwa południowoafrykańskiego wróciło do kraju i prowadziło swój biznes, swobodnie podróżując między dwoma państwami.[7]
Największa społeczność Chińczyków w RPA to migranci z Chin kontynentalnych, którzy przybyli do Afryki pod koniec lat 90-tych. Wówczas jedynie 29 państw wciąż utrzymywało dyplomatyczne kontakty z Tajwanem. W 1998 roku pod presją ze strony Pekinu oraz członków swojej partii – Afrykańskiego Kongresu Narodowego – ówczesny prezydent RPA, Nelson Mandela, postanowił zerwać stosunki z Tajwanem i uznać ChRL za partnera dyplomatycznego. Ponadto w wyniku chińskich reform gospodarczych nastąpił wzrost inwestycji zagranicznych oraz ułatwiono podróże, również biznesowe, poza granice Chin. Nowi migranci osiedlali się nie tylko w dużych miastach, ale również na terenach wiejskich czy podmiejskich. Otwierali oni swoje firmy importowo-eksportowe, restauracje i inne małe biznesy lub zatrudniali się w już istniejących przedsiębiorstwach prowadzonych przez Chińczyków i Tajwańczyków przybyłych we wcześniejszych latach do RPA.[8]
Skutki ekonomiczne
Kupcy detaliczni i China-shops
Migranci mają znaczący wpływ na mikroekonomię i rozwój konkurencji na rynku kupców detalicznych. Wielu z nich prowadzi tzw. China-shops, czyli sklepy z importowanymi produktami codziennego użytku z Chin oraz z chińskimi wytworami kultury. Problemem związanym ze zwiększonym importem powyższych towarów stał się zalew rynków afrykańskich niskiej jakości produktami chińskimi. Na podstawie silnego skojarzenia tanich podróbek z wyrobami z Państwa Środka ukuto pejoratywne określenie towarów podobnej jakości – „fong kong”, którego dokładne źródła nie są znane, lecz które od początku XXI wieku funkcjonowało wśród południowoafrykańskiej młodzieży, by później wejść nie tylko do języka medialnego, ale również akademickiego.[9] [10] Rząd RPA nakładał kontyngenty na chińskie produkty, np. na odzież i tekstylia, by wyrównać ich ilość, jednak nie rozwiązało to problemu. Próżnię na rynku zapełniły tanie towary z innych krajów azjatyckich – Bangladeszu, Indii czy Wietnamu. Ponadto wielu sprzedawców wciąż importowało te same produkty, ale niebezpośrednio – np. przez Dubaj – by ominąć obostrzenia. Działo się tak, ponieważ dla wielu sprzedawców jedynym wyjściem, by utrzymać marże, była resprzedaż tanich, chińskich produktów.[11] Hurtowe ceny produktów z Chin mogą utrzymywać się na tak niskim poziomie z kilku powodów. Po pierwsze bardzo istotne jest utrzymanie przez migrantów stałych, dobrych kontaktów ze sprzedawcami (często członkami rodzin) z Chin kontynentalnych w celu kontroli każdego aspektu łańcucha dostaw, dystrybucji i magazynowania dóbr. Sprowadzanie produktów z Azji, nawet wliczając cło i opłatę za transport kontenerów, jest tańsze i bardziej opłacalne niż kupno od lokalnych producentów w Afryce. Ponadto kolejnym powodem niskich cen jest tani kurs wymiany walut wynikający z zaniżonej wartości juana w porównaniu do dolara. Obserwuje się, że Chiny od lat utrzymują niedowartościowanie swojej waluty w celu utrzymania przewagi konkurencyjnej nad innymi rynkami międzynarodowymi.[12]
Rosnąca liczba China-shopów spowodowała wysycenie rynku w większych miastach, na co remedium stała się ekspansja na dalsze tereny, czego wynikiem jest obecność Chińczyków poza głównymi miastami. Lokalni mieszkańcy odpowiadają na ekspansję China-shopów niechętną postawą i uciekają się do różnych sposobów, by usunąć je z rynku, np. poprzez podwyżki czynszów lub długotrwałe remonty wynajmowanych przestrzeni.[13]
Oddziaływanie Chińczyków na gospodarkę z perspektywy makroekonomicznej
Chiny dostarczają do Afryki tanie środki produkcji i dobra konsumpcyjne, tworząc zagrożenie dla lokalnych producentów. Większość chińskich przedsiębiorstw nie zatrudnia pracowników południowoafrykańskich. Przykładowo dla Afryki Subsaharyjskiej odsetek chińskich firm, które były prowadzone przez obywateli Chin wynosił 93% w 2007 roku. Dla porównania analogiczny wskaźnik dla firm indyjskich w Afryce plasował się w okolicach 50%. Ponadto wiele umów bankowych w chińskim Export Import Banku, którego głównym celem jest promocja chińskich produktów, przewiduje, że połowa kupowanych towarów musi pochodzić z Chin.[14]
Niektórzy badacze postulują, że zwiększona podaż za pośrednictwem chińskich biznesmenów i tworzenie nowych biznesów może być czynnikiem pobudzającym gospodarkę RPA i oferującym nowe, bogate zasoby. China-shopy posłużyłyby jako model funkcjonowania sklepów detalicznych i pokazały, jak małe firmy mogą znajdować nowe sposoby na zwiększenie marży, by zwiększyć swoją przewagę w konkurencji rynkowej.[15] Z pozytywów takiej sytuacji można wymienić eliminację nieefektywnych firm na zasadzie konkurencji, co w pewien sposób oczyszcza rynek, przygotowując go lepiej do ekspansji.
Jednak inne badania pokazują, że w rzeczywistości zwiększona penetracja rynków importowanymi produktami z Chin spowodowała, że produkcja przemysłowa w RPA była w 2010 roku o 5% niższa niż byłaby bez ingerencji chińskich firm. W wyniku handlu z Chinami redukcji o 8% uległo też całkowite zatrudnienie w przemyśle. W latach 1992-2010 doszło do utraty około 102 000 miejsc pracy związanych z wypieraniem lokalnej produkcji przez importowane towary. Poprzez zwiększenie wydajności pracy w przemyśle doszło do dalszego spadku zatrudnienia o 43 000 miejsc pracy. Problem jest szczególnie poważny, ponieważ RPA zmaga się z wyjątkowo wysokim bezrobociem od czasu zlikwidowania polityki apartheidu. Niektóre badania wskazują, że koszty ekspansji rynków afrykańskich przez chińskie produkty ponoszą przede wszystkim lokalni przedsiębiorcy.[16]
Afrykanie podchodzą też sceptycznie do większych przedsiębiorstw – badania sugerują, że obecność chińskich firm naftowych lub górniczych generuje niechęć wśród lokalnych społeczności wydobywczych z powodu niskich płac, złych warunków pracy, degradacji środowiska, zatrudniania zagranicznej siły roboczej i odczuwanej dyskryminacji rasowej. Powodów do frustracji dostarczają same chińskie przedsiębiorstwa. Podczas gdy bliskość nie-chińskich przedsiębiorstw górniczych znacznie zmniejsza ryzyko bezrobocia, kopalnie prowadzone przez Chińczyków nie zwiększają możliwości zatrudnienia miejscowej ludności. Okręgi, w których odbywa się kontrolowane przez Chińczyków wydobycie minerałów, charakteryzują się wyższą stopą bezrobocia. Jednocześnie wydaje się, że chińskie inwestycje w sektorze wydobywczym przyczyniają się do poprawy lokalnej infrastruktury. Chińskie inwestycje w przemysł wydobywczy w Afryce są związane z lepszymi drogami i zwiększonym dostępem do wody dostarczanej rurociągami w regionach wydobywczych.[17]
Zmiany społeczno-kulturowe
Zmiana topografii miast
Rozbudowa Cyrildene Chinatown w Johannesburgu i rozwój chińskich centrów handlowych wokół miasta to dwa przykłady wpływu imigrantów na geografię Johannesburga. Ponadto coraz częściej w przestrzeni miejskiej pojawiają się znaki i symbole chińskiej tożsamości: łuki, konstrukcje typu pagody, posągi lwów i smoków. Obecnie w Johannesburgu odbywają się dwa doroczne chińskie święta noworoczne wraz z tańcami Lwa i Smoka oraz fajerwerkami, jeden w First Chinatown, a drugi w Cyrildene. Przez cały rok odbywają się także inne wydarzenia kulturalne i festiwale, w których z roku na rok uczestniczy coraz więcej ludzi. Wielu Afrykanów zapisuje się również na kursy chińskiego lub uczęszcza do Centrów Kultury Chińskiej.[18]
Konkluzje
Obecność chińskiej diaspory w RPA z pewnością będzie coraz istotniejszą kwestią w stosunkach sino-afrykańskich. Zacieśniające się stosunki między tymi dwoma krajami już teraz zaczynają być przedmiotem analiz ekspertów, jednak wciąż brakuje dokładniejszych danych na temat struktury diaspory i jej stosunków z rodzimymi Południowoafrykańczykami. Nie są też jasne skutki ekonomiczne działalności biznesowej Chińczyków w RPA. Kondensacja rynku – szczególnie dla kupców detalicznych – stanowi wyzwanie dla rozwijającej się gospodarki. Problemem są również wzajemne relacje Chińczyków zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz diaspory.
[1] Liao, Wenhui; He, Qicai (2015). „Tenth World Conference of Overseas Chinese: Annual International Symposium on Regional Academic Activities Report (translated)”. The International Journal of Diasporic Chinese Studies. 7 (2): 85–89.
[2] Park, Y. J. (2009). Recent Chinese migrations to South Africa: New intersections of race, class and ethnicity. Representation, expression and identity: Interdisciplinary insights on multiculturalism, conflict and belonging, 157.
[3] Laribee, R. (2008). The China shop phenomenon: trade supply within the Chinese diaspora in South Africa. Africa Spectrum, 355.
[4] Park, Y. J. (2006). Sojourners to settlers: Early constructions of Chinese identity in South Africa, 1879–1949. African studies, 65(2), 203.
[5] Laribee, R. (2008). The China shop phenomenon: trade supply within the Chinese diaspora in South Africa. Africa Spectrum, 362.
[6] Chen, A. Y., Huynh, T. T., Park, Y. J. (2010). Faces of China: new Chinese migrants in South Africa, 1980s to present. African and Asian Studies, 9(3), 291-292.
[7] Mohan, G., Tan-Mullins, M. (2009). Chinese migrants in Africa as new agents of development? An analytical framework. The European Journal of Development Research, 21(4), 591.
[8] Park, Y. J. (2009). Recent Chinese migrations to South Africa: New intersections of race, class and ethnicity. Representation, expression and identity: Interdisciplinary insights on multiculturalism, conflict and belonging, 156-157.
[9] por. Yanyin, Z. (2015). The “Fong kong” phenomenon in Botswana: a perspective on globalisation from below. African East-Asian Affairs, (1-2) lub Park, Y. J. (2013). Fong Kong’in Southern Africa: Interrogating African Views of China-Made Goods. In ASA 2013 Annual Meeting Paper.
[10] Chen, A. Y., Huynh, T. T., Park, Y. J. (2010). Faces of China: new Chinese migrants in South Africa, 1980s to present. African and Asian Studies, 9(3), 303.
[11] Laribee, R. (2008). The China shop phenomenon: trade supply within the Chinese diaspora in South Africa. Africa Spectrum, 364.
[12] Hilland, A., & Devadoss, S. (2013). Implications of Yuan/dollar exchange rate for trade. Journal of International Trade Law and Policy, 1-2.
[13] Laribee, R. (2008). The China shop phenomenon: trade supply within the Chinese diaspora in South Africa. Africa Spectrum, 366.
[14] Mohan, G., Tan-Mullins, M. (2009). Chinese migrants in Africa as new agents of development? An analytical framework. The European Journal of Development Research, 21(4), 595.
[15] Laribee, R. (2008). The China shop phenomenon: trade supply within the Chinese diaspora in South Africa. Africa Spectrum, 367.
[16] Edwards, L., Jenkins, R. (2015). The impact of Chinese import penetration on the South African manufacturing sector. The Journal of Development Studies, 51(4), 459-460.
[17] Wegenast, T., Strüver, G., Giesen, J., Krauser, M. (2017). At Africa’s Expense? Disaggregating the Social Impact of Chinese Mining Operations. German Institute of Global and Area Studies, 13-14.
[18] Chen, A. Y., Huynh, T. T., Park, Y. J. (2010). Faces of China: new Chinese migrants in South Africa, 1980s to present. African and Asian Studies, 9(3), 303.
Dodaj komentarz