Żegluj cicho i głęboko
O znaczeniu broni podwodnej i jej powszechnym niezrozumieniu
Minister obrony był kilka tygodni temu w Paryżu, gdzie, jak podaje komunikat, rozmawiał między innymi na temat okrętów podwodnych. Francuzi jako jedyni proponują Polsce swoją konstrukcję „Scorpene” w opcji z własnymi rakietami manewrującymi. Osobiście jestem przeciwny eksperymentowaniu z takim modelem broni podwodnej: okręty podwodne jak najbardziej tak, ale rakiety manewrujące? Za drogie, niesprawdzone i niepewne, poza tym perspektywa osiągnięcia pełnej gotowości bojowej w takiej konfiguracji jest bardzo odległa w czasie. Odstraszanie strategiczne można zrealizować w sposób znacznie prostszy, jak choćby poprzez stacjonowanie lądowe. Ale nawet same okręty podwodne, to broń potężna o znacznych walorach odstraszania. Jednak odnoszę wrażenie, że okręty podwodne mają zdolności odstraszania niemal totalne, gdyż decydenci od kilkunastu lat boją się podjąć decyzję, czy ten rodzaj broni jest potrzebny i będzie rozwijany, czy też nie ma dla polskiej racji stanu znaczenia i zostanie wygaszony.
Na zdjęciu: ORP Orzeł, okręt podwodny projektu 877, najnowszy w polskiej flocie podwodnej ma już 32 lata i z uwagi na brak możliwości modernizacji powinien zostać wycofany ze stanu MW do roku 2024. Foto: Janusz Walczak/KPR
Podwodniacy twierdzą tak: okręty dzielimy na okręty podwodne i okręty cele. Można się zaśmiewać z formy tej tezy, ale jest ona prawdziwa w treści.
Nie ma lepszej broni morskiej niż okręt podwodny. Niektórzy mówią o lotnictwie, samolotach i śmigłowcach morskich, które są skuteczne, ale jednak prędzej czy później, a zazwyczaj prędzej, muszą gdzieś wylądować. Współczesne konwencjonalne okręty podwodne mogą przebywać w zanurzeniu tygodniami, by skrycie i skutecznie robić swoje. Są uszami i oczami, zwalczaj żeglugę i inne okręty podwodne, sama pogłoska o ich operowaniu na jakimś akwenie paraliżują ruch handlowy i mobilizuje floty wojenne potencjalnych przeciwników.
Okręty podwodne to jedyny element broni morskiej, który działa samodzielnie. Dowódca okrętu podwodnego jest samotnym łowcą. Dostaje sektor działania o powierzchni tysięcy mil kwadratowych, gdzie, jeśli już spotka coś pod wodą, to będzie to obca jednostka. A najlepszą bronią przeciwko okrętowi podwodnemu jest… inny okręt podwodny. Działają w jednym środowisku, ich dowódcy znają własną taktykę i uniki. Ulepieni są z tej samej gliny, przez co są dla siebie największym wrogiem.
Nie wiem nawet, co mam myśleć, gdy słyszę takie oto uwagi: „okręt podwodny? Na Bałtyk? Ale to za małe morze! To bajoro, więc po co tak drogi sprzęt naszej flocie?”. To, delikatnie mówiąc, wynika z niewiedzy. Zachęcam każdego, niech przepłynie Bałtyk, najlepiej wpław lub na materacu dmuchanym. Bałtyk swobodnie przemierzają największe statki świata. W 2017 roku do Gdańska zawitał największy obecnie kontenerowiec świata „OOCL Hong Kong” o długości 400 m i zanurzeniu 16 metrów, mogący zabrać na swój pokład ponad 21 000 kontenerów. Proszę więc adwersarzy o odrobinę pokory lub powiedzcie głośno armatorom, że ich statki są… za duże na Bałtyk. Ubaw z ignorancji będzie wielki i donośny.
Bałtyk jest za płytki? Kolejna bzdura. Najgłębsze miejsce to prawie pół kilometra, średnia głębokość to ponad 52 m, wliczając oczywiście szelfy, mielizny i zatoki. Dodatkowo, jest to morze o zmiennym zasoleniu, od 2 do 30 promili, z ponad 250 rzekami wpadającymi do niego, a warstwy wody o różnej temperaturze przenikają się. To doskonałe warunki do operowania dla okrętów podwodnych. Mogą się skryć tak doskonale, że nie będzie ich widać, gdyż to właśnie przyroda sprzyja podwodnikom. Nie ma więc znaczenia, czy do dna jest 50 czy 500 metrów. Jeżeli nad kioskiem okrętu podwodnego znajdzie się granica dwóch warstw nieprzepuszczalna dla dźwięku, fal pasma widzialnego lub temperatury, okręt jest ukryty jak za nieprzeniknioną żaluzją.
Skrytość działania okrętów podwodnych to uzupełnienie wszelkich operacji specjalnych, rozpoznania, dywersji, nawet bardzo daleko od własnych baz. Polskie okręty podwodne operowały w XXI wieku w misjach m.in. na Morzu Śródziemnym. Zajmowały się właśnie rozpoznaniem, namierzaniem, kontrolą. Nikt na powierzchni morza nie spodziewał się, że jest obserwowany i fotografowany. Bezkarny w swoim mniemaniu, nie krył się więc z nielegalną działalnością. Wielkie zaskoczenie oczekiwało dopiero wówczas, gdy służby graniczne lub inspektorzy żeglugi wyciągali kapitanom lub armatorom dowody przed oczy.
Jednostki specjalne wykorzystują okręty podwodne także do bezpośrednich operacji. Z ich pokładów nurkowie bojowi wychodzą do akcji i wracają na okręt będący w zanurzeniu. Przeciwnik nie wie nawet, skąd przyszedł odwet. Działania specjalne w polskiej armii mają dobrą koniunkturę, rozwijana jest także Jednostka Wojskowa „Formoza”, która specjalizuje się w tego typu operacjach.
Historia wojen pokazuje wiele operacji, które skończyły się fiaskiem, gdyż pogoda zaskoczyła wszystkich. Okręty podwodne operują niezależnie od warunków pogodowych.
Tych kilka słów na temat okrętów podwodnych to wiedza uniwersalna. To doświadczenia 100 lat historii broni podwodnej, zasad taktyki, hydrologii, logiki i jeszcze kilku racjonalnych dziedzin. To oczywistości dla marynarzy, rybaków, oceanografów, hydrologów i wszystkich, którzy żyją i pracują na morzu. Podwodniaków w polskim wojsku jest niewielu ponad stu. Trudno im dotrzeć do masowego odbiorcy i pokazać walory swojej broni, a zyskać zrozumienie możliwości i znaczenia u zielonych generałów niemal żadne.
Dodaj komentarz